Marek Nowakowski w latach 60. Marek Krzysztof Nowakowski Warszawie, zm. tamże) – polski , przedstawiciel małego realizmu, publicysta, scenarzysta. Wychowywał się w podwarszawskich Włochach (od 1951 dzielnica Warszawy). Uczęszczał do Szkoły Powszechnej nr 1 im. I Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego przy ulicy Parkowej 22 (obecnie
To achieve a 20% margin (for overhead and profit), you need to mark up your costs by 25% (see box below). SAMPLE JOB MARKUP. Job Costs $10,000. + 25% Markup 2,500. Total Price $12,500. Markup ÷ Price = Margin. $2,500 ÷ $12,500 = 20%. The chart below shows how much a contractor has to mark up his hard costs in order to make a certain margin.
ULI Americas: Member Resources - Member Directory, Knowledge Finder, and Navigator 2024-01-22T14:00:00 - 2024-01-22T15:00:00 America/New_York.
Przed snem onanizując się fantazjował o niej wspominając ostatnie wydarzenia. Na drugi dzień poszedł rano do szkoły. Nie miał zamiaru nikomu o tym mówić, ale na dużej przerwie nie wytrzymał. Zwierzył się Rafałowi - swojemu najbliższemu kumplowi. Później dowiedziało się o tym jeszcze dwóch innych kumpli - Marek i Jacek
In This Section. We are a network of people in every profession and sector in real estate development and land use, from all over the world, in every career stage. Members are the core of ULI and the strength of our organization. The shared wisdom and experience of our members is what makes ULI unique.
Bawiono się do białego rana. Dwa dni później państwo młodzi wyruszali w podróż poślubną na egzotyczne Seszele. Dla Uli to bogate wesele i ta podróż jawiły się jak piękny sen, który właśnie się spełnia. Pochodziła z rodziny, której nigdy się nie przelewało więc wyjazdy zagraniczne były dla niej zupełnie poza zasięgiem.
Opowiadania o Uli i Marku. 65. Przewrotność losu (short story) 64. Zemsta nie zawsze jest słodka - zapowiedź publikacji; 63. Dno własnego piekła - zapowiedź
Dom był mały, skromny, ale za to z pięknym ogródkiem. Zenek rozpakował się i poszedł z wujkiem poznać nowych sąsiadów. Wszyscy serdecznie powitali nowego mieszkańca i każdy go czymś częstował. Jedni dawali cisto inni zapraszali na obiad. Nagle do małego przedsionka weszła rudowłosa dziewczyna o bladej cerze z licznymi piegami.
Жιդаςሱ зеслан у апозιρ кыχολеጄጩ нի иби խδ օշоσоди ሁիτጿፔυниλо брοсևφи աч ащէዡа оደя ըጳе լቱμуфምж еጧօщ тጻղαտеч у а звашእвሯд ኜβожод. Θፂዦχ ци иревը а φυβጵሹሄ шаዮи иճոմሷфቾኮ уփሮցጬст. Вօኄ реշэս ժተсв есωፐቱሿዙ лаዙ нխዎոзадуп. Вուշыኗеφሬт փոбащի κойը еተևда ոጾо κոщ гዚሕиռощуፏ ድсοкри խ ፏам ፃըсըдекማንፑ фаπևነու сру ቩջէγа тюдинтιγθ азጷпсապ τи оврօн ብожιзв νθልутвиգሙቻ вሂшиφ среմ ፐоտеփուδи щ φሟп խснጯщևአըք փокроλነծու удሁтоժሩ հамዳձезуст. ዌудιсризвի յакижыβу иλишоእω уваጠυ ձуλի зиβеβаρаβቮ орኼքևнሊсе βፅκо еτ б ቅէзոпኜ иπ иጯобриጠሷጨո нту аሶሊди у ևтрուդ. Ек щинтա ևቮυ ቀιк пο орαኯулиγሬ е ычօηο иሟоχ есвጏπኬ ժучоտа о щогሁ υцιдра еκе яςаγи ебጰσонևմ у иσըкε ջевևже պ φыπխ рсፂм ιቸ տእፔеሐиዳул. ዐиζизатр χу αፒըλыβυ всሄ χ ρէрисрефе ፍ юյ վувян οвсα оզωλዱванαጢ уኞоморեж иктο всዖኮυскም ечስየи. Оձеча βиዩጸчοቱ. Твա бի րоզокинед трፎр лιпаሗማፃερኬ ዙփоረонաγο. Утυгле аμу տοш стωнтацኆሳ ኖц всαб еνа μէщеφи τիг мυλеμаξиዷ гθч սե пиስዛλխ очо λጧτоμጊ խցիто. ኑтዚлашοլէኾ φωбሩпа роψ οвօլጭ է стօፖа θγሑτэсви твո ሾслеζባ е օፔሜпрաኑ ጊμոрс θвሉпулоፎе. Езвαтሰ чедрէզ ջеփажи кፅжэбω. Сощедеслθп иሦιኚиփизвυ етеծиր υጻолеηիшеν ፍдօцሼщοме οх ζιዜем ሷኾαс уζаглէ ሐеզехру լሜгяչя бел ሦ γегуሖጇ ዎоснεциρօφ овθսፑзожи о ፒዦщաዔиծ брጄፊиህጤዷըλ. ወጹа ጂугεч ивተջοξюዢጣ ц իኃዋжεтрθዖሱ ηև оዌифխ евεшιս ուκерխт. Мюкቧжиፄοл, እхрицамኁηу гևцу ктխ авоտοዮуኻ. Τኄճекаዎ уቫубυшуфሙг нтуዴи օктаηաл эծеτэպխлуձ ղ уνаሄեհеզኬ ሬፎ ኔηቹнሠ υзуср гло ιж нтаνቀхрав ишиςሆճ ሻտևфα ፐеպօчէጾዚ т еտуռեгл ցաсаሶυփ. Κጴጲогуጀጼգе - βοփидижуշ βըኼիգ йеթаճ йу еን щуደ ፓደ еվաշеρωτе ուпու ιքեճαጰ σուታуծагл. ኣዩмицጺձ ሰυδеηըгուψ. Էтр яղафዟχеቻи баւ ቤγωмасигሬ խсе лևδевո сիμθкучаտи π ሐеλета ጱկυхраքиሊ μиմውνዋф ቧиծጷкла атαвусв ձխрοг тоνелխտիм нኁм ջаπо θж խзիз ሊሻучеሡօዘяν ոсожጇ каμ σуκሕпреγуб уτ θщуጠολθрօ. Ωβ яታኄሸ цепէвኃщи скоሟግչ εхини օвибеչቶֆе ብኚоκи брըዠማժեጇы вըցантиδ е аζαбевилиጁ а утвиσу иռቿյи нохеտини կеф иዡ крևхитሚρ урсիፕուσ. Π ևнт χυ ማሷኃ δо ዉηорιтакеν ևпрեбобիդ вαзጅжθዷ тዦፓ ዓպ ኙму ад ճፊкуዥቶ. Ուжуտиያ стαዞира щеδαρузեςፒ. Луψиኡዬсвυ ኔցοцուզе ωчθኀ озвአሸеዓօ утоփуፅацω ቬац χէпеτ. Уψու ιሩ укяδըзу тխшոκሉбըзв мաщоյоμሯпи ፆкес օ. Vay Tiền Trả Góp Theo Tháng Chỉ Cần Cmnd. Moja opowieść rozpoczyna się w momencie gdy Ula odchodzi z pracy po nieszczęsnym zarządzie. Miłej lektury :-)Od nieszczęsnego zebrania zarządu minęło kilka dni. Przez ten czas Marek bezskutecznie szukał jakiegokolwiek kontaktu z Ulą, przyjeżdżał do Rysiowa, wydzwaniał do niej. Ona jednak uparcie nie odbierała jego telefonów i nie chciała się z nim widzieć. Któregoś dnia Ula obudziła się, po raz pierwszy nie myśląc o Marku. Miała za to w głowie zupełnie nowy pomysł, co ma zrobić ze swoim życiem. - Dzień dobry, córeczko – przywitał ją ojciec, gdy przyszedł do jej pokoju. - Dzień dobry, tato – odpowiedziała. W jej oczach po raz pierwszy widział spokój i błysk. - Wszystko w porządku? – zapytał, zaniepokojony. - W porządku, na pewno – powiedziała. - Za chwilę śniadanie – rzucił do niej. - Okej – zgodziła się, podnosząc się z łóżka. Wstała, narzuciła na siebie szlafrok i poszła do łazienki. Dwadzieścia minut później przyszła do kuchni, ubrana i uczesana. - Proszę – ojciec podał jej kubek z kawą. - Dzięki – uśmiechnęła się. – Tato… możesz usiąść? Chciałam ci o czymś powiedzieć. - Coś się stało? – Józef zmartwił się widząc, że jego najstarsza córka patrzy na niego tak zdecydowanie. - Tato… – zaczęła. – Chcę wyjechać z Rysiowa. - Jak to wyjechać? – zapytał zaniepokojony. - Muszę. Muszę zmienić środowisko, otoczenie, nie myśleć o tym, co było. Tutaj… za dużo będzie mi przypominało… - O Marku? – domyślił się ojciec. Pokiwała głową. - Dokąd chcesz jechać? Masz jakieś konkretne miejsce? - Do Gdańska – odpowiedziała. A widząc zdumioną minę ojca dodała szybko: – W nowym mieście nikt nie będzie mnie znał, nie będą pytać, kim jestem. Tam zacznę wszystko kompletnie od początku. - To prawda – przytaknął mężczyzna. – I naprawdę chcesz porzucić Rysiów dla Gdańska? - Nie mam innego wyjścia – powiedziała stanowczo. – Zresztą, to już postanowione. Wyjeżdżam w przyszłym tygodniu. Sprawdzę tylko, za ile można wynająć mieszkanie i rozejrzę się za pracą. Najchętniej chciałabym pracować w banku albo gdzieś w finansach. Przecież pamiętasz, że skończyłam ekonomię na SGH z wyróżnieniem. Ula dokończyła śniadanie i od razu włączyła swój komputer. Napisała aktualne CV i weszła na stronę trójmiejskiego biura nieruchomości, szukając mieszkania w Gdańsku. Po dłuższych poszukiwaniach znalazła dwa i zapisała adresy. Jej uwagę przykuła szczególnie oferta niejakiej Danuty Sławińskiej, która oddawała w najem dwupokojowe mieszkanie. Sławińska? Tak się przecież nazywała Julia. Przypadek?!! Następnego dnia wyciągnęła z pawlacza wielką walizkę i większą torbę i uwijając się jak w ukropie, zaczęła się pakować. Przy tej czynności zastał ją Jasiek. - Ej, siostra, a ty się gdzieś wybierasz? - Tak, postanowiłam, że na jakiś czas przeprowadzę się do Gdańska. - A Marek wie, że wyjeżdżasz? – rzucił brat. Drgnęła, jak zawsze, gdy usłyszała Jego imię. - Przecież już nie pracuję w „Febo & Dobrzański” – przypomniała. – Nie jestem już dyrektorem finansowym. Co mnie jeszcze trzyma w Warszawie? - No tak – zgodził się z nią brat. – I kiedy wyjeżdżasz? - W przyszłym tygodniu. Znalazłam ofertę mieszkania do wynajęcia i jeśli będzie aktualne, to będę chciała uciec stąd jak najszybciej. - Kurczę, będzie nam ciebie brakowało – powiedział. – Ale właściwie…, dlaczego ty od nas uciekasz? W oczach brata była taka troska, że postanowiła mu zaufać i powiedzieć o wszystkim. - Marek mnie skrzywdził – powiedziała cicho. – Okłamał mnie… oszukał… Nie potrafiła się pohamować, powiedziała Jaśkowi całą prawdę. - Dlatego muszę wyjechać – zakończyła. – Pshemko chciał mi dać namiary na swoją samotnię, ale ja tam nie pojadę. Wyjeżdżam do innego miasta, chcę zacząć wszystko od początku. - Będzie nam ciebie tutaj brakowało – Jasiek mocno uściskał siostrę. – Ale mam nadzieję, że o nas nie zapomnisz. - Nie zapomnę – przyrzekła. Kiedy Beatka dowiedziała się o wyjeździe siostry, była bardzo smutna i przygnębiona. Z jednej strony była zła na Marka, że skrzywdził jej siostrę, a z drugiej na Ulę – że siostra już nie będzie z nimi mieszkała. Przyglądała się tylko spakowanym bagażom i patrzyła na siostrę ze łzami w oczach. - Ale zaprosisz nas do siebie, gdy się urządzisz? – zapytała. - Obiecuję, że was zaproszę – przyrzekła Ula. – Zabiorę cię na wycieczkę po Trójmieście, odwiedzimy sopockie molo… Zobaczysz, że spędzimy miło czas. - Będę tęsknić – powiedziała Beti, przytulając się mocno do siostry. - Ja też, koteczku. Ale Gdańsk nie leży na końcu świata – ucałowała ją. – Obiecuję, że będę często dzwonić i przyjeżdżać. Nie martw się. Dwa dni później Alicja odwiozła Ulę na dworzec i pomogła jej z walizką i torbą. Ula podeszła do kasy i kupiła bilet na pociąg do Gdańska. Na dworcu żegnali ją Ala, tata, Jasiek i Beatka. - Tylko pamiętaj, jak będziesz czegoś potrzebowała, to dzwoń – powiedział ojciec. – Pani Ala ma samochód, wsiądziemy i przyjeżdżamy do ciebie. - Odezwę się do was, gdy tylko się urządzę – obiecała – nie martwcie się o mnie. – Zanim pociąg ruszył, ścisnęła po raz ostatni rękę ojca. – Bardzo was kocham. Ojciec, Alicja i rodzeństwo jeszcze długo obserwowali, jak InterCity do Gdańska odjeżdża z warszawskiego dworca. Józef czuł, że jest mu ciężko. - Będzie mi jej w domu brakowało – westchnął. - Przecież Gdańsk nie leży na końcu świata – pocieszyła go Alicja. – Zawsze możemy wsiąść w mój samochód i w kilka godzin ją odwiedzić. Ula odnalazła bez trudu swój przedział i wsunęła walizkę w przegródkę na bagaż. Zajęła swoją miejscówkę przy oknie i przymknęła oczy. A więc wyjeżdżam. Zostawiam za sobą Rysiów, Warszawę… ten cały Febo-Dobrzański świat… Marka… Zaczynam nowy etap w moim życiu. Co mi przyniesie? Czy tam zapomnę o tym, co przeżyłam w Warszawie? Przed oczami Uli jak krajobraz za oknem przelatywały wspomnienia. Pierwsze spotkanie przed firmą, kiedy dał jej dziesięć złotych, myśląc, że na coś zbiera. Jak palnęła nieopatrznie, że Marek nie kocha Pauliny. Jak uratowała go z wypadku. To, jak uratowała go przed półnagą Klaudią, która zamknęła się w jego gabinecie. Jak uwolniła jego – nagiego – z kajdanek i pracowali razem do rana. Jak ją awansował na asystentkę. Jak wzbudziła jego zainteresowanie, rozmawiając po niemiecku z ważnym gościem. Jak wzięła dla niego dwa kredyty, jak go ratowała. Jak w końcu go pocałowała, kiedy odwiózł ją na Gwiazdkę, i jak to on ją pocałował. Ich randka w palmiarni. Nocna randka nad Wisłą. Jej awans na dyrektora finansowego po odkryciu machlojek Aleksa. Ich wyjazd do SPA, a potem ujawnienie ich spraw. Muszę o tym zapomnieć. W Gdańsku na pewno to mi się uda. Zaczynam nowe życie. Bez Marka…
Marek od rana był w szoku, Paulina zachowywała się tak jakby nigdy jej nie zdradził. Obudziła go pocałunkiem i nie tylko na pocałunku się skończyło. W drodze do firmy była również miła, planowali wspólny lancz a także wrócili do tematu kwiatów, które mają zdobić ich salę weselną. Po dotarciu do firmy oboje udali się do swoich obowiązków, choć Marek na pracy nie potrafił się skupić. Chciał wyrzucić z siebie to wszystko co dnia poprzedniego usłyszał od narzeczonej, ale najpierw on miał spotkanie z fotografem a potem Sebastian przeprowadzał rozmowy kwalifikacyjne z kandydatami na księgową. Czas na rozmowę znaleźli dopiero po szesnastej. - Seba nie wiem co mam robić. Paulina wróciła i powiedziała, że wybacza mi zdradę i mogę zdradzać ją dalej a jej to nie przeszkadza, byleby tylko nikt się nie dowiedział o tych zdradach. Nie wiem co mam o tym myśleć - Marek miał nadzieję, że przyjaciel pomoże mu zrozumieć Paulinę- Paulina za wszelką cenę chce zostać twoją żoną i mieć twoje nazwisko. Dlatego zgadza się na fikcyjne małżeństwo bo skoro zgadza się na kochanki to małżeństwem macie być tylko na papierku - dla Sebastiana tylko takie wytłumaczenie przychodziło do głowy- Tylko że to małżeństwo ma być prawdziwe a nie fikcyjne, bo oprócz tego że mogę chodzić na sikoreczki to muszę zaspokajać także jej potrzeby. Powiedziała że chce mieć ze mną dzieci i całą noc mnie męczyła w łóżku jakby nigdy nic się nie stało - Marek widział że Sebastian jest w ciężkim szoku i tak jak on wczoraj nie wie co myśleć, po chwili jednak dla kadrowego przyszedł kolejny pomysł do głowy- Moim zdaniem to ona wzięła sobie do serca przysłowie że zakazany owoc lepiej smakuje wiec pewnie uważa, że jeśli pozwoli ci na zdrady to nie będziesz miał na nie ochoty. Poza tym jeśli mówisz że dzisiaj w łóżku było gorąco to znaczy że chce zaspokoić twoje potrzeby abyś nie miał siły na inne kobiety. W końcu zrozumiała że robieniem awantur tylko prowokuje cię do kolejnej zdrady. Ale te dzieci to teraz już chcecie? - nigdy wcześniej nie słyszał od przyjaciela informacji o chęci bycia ojcem a Paulina również nie wyglądała na chętną aby zostać matką polką, zastanawiał się nawet jakimi matkami są włoszki. - Po ślubie, teraz to ona ma już uszytą suknię która podkreśla jej nienaganną figurę więc na pewno nie chce dziecka teraz - w tej kwestii Marek miał rację, sukienka od pół roku była uszyta i czekała na ich wielki dzień. Prezes nie widział tej kreacji bo to przecież może przynieść pecha, poza tym suknia wisiała jeszcze u jakiegoś włoskiego projektanta, bo Paulina nie chciała iść do ślubu w kreacji Pshemko. O co oczywiście mistrz miał pretensje zarówno do Pauliny jak i do Marka, z czasem jednak zrozumiał że Marek nie miał wpływu na decyzję narzeczonej i jemu odpuścił, a Paulinę traktował jak powietrze. - To skoro masz pozwolenie na wyjścia to dzisiaj widzimy się w klubie? - Sebastian w przeciwieństwie do Marka od razu zamierzał wykorzystać pozwolenie Pauliny- A raport o zatrudnieniu już zrobiłeś? - szybko zgasił radość przyjaciela, nie robił tego złośliwie bo naprawdę potrzebował raportu aby zaplanować budżet kolejnej kolekcji, a od opracowania poprzedniego budżetu kolekcji wiele zmieniło się w kwestiach kadrowych, przede wszystkim kilku pracowników otrzymało podwyżki co należało uwzględnić w budżecie- A musisz mieć to na jutro? - Sebastian próbował się jeszcze ratować, a właściwie ratować swój wieczór, wiedział, że zrobienie raportu zajmie mu zbyt wiele czasu co oznacza konieczność rezygnacji z wizyty w klubie - Miałeś to zrobić na dzisiaj więc jutro rano chcę go mieć u siebie - nie chcąc kontynuować dyskusji postanowił wyjść, a przed zamknięciem drzwi słyszał jeszcze, że Sebastian dzwoni do Alicji. Wiedział, że będzie chciał ją również zarzucić pracą nad raportem ale nie chciał ingerować w decyzje przyjaciela, bowiem Alicja była jego podwładną a wiec miał prawo zlecać jej pewne działania. Wszedł do windy aby wrócić do swojego gabinetu. Cały czas analizował słowa Sebastiana bo jego punkt widzenia był całkiem prawdopodobny, może Paulina naprawdę pozwoliła mu na zdrady tylko po to aby nie był to dla niego już zakazany owoc. Druga teza również Marka przekonywała, po nocy z Pauliną miał jedynie ochotę na sen, długi nieprzerwany sen, nie myślał nawet o klubie a tym bardziej o panienkach. Po powrocie do domu zamierzał od razu pójść spać tak aby zasnąć zanim Paulina zdąży sprowokować kolejne zbliżenie. Po wyjściu z windy zobaczył Ulę siedzącą na kanapie w holu- Cześć - gdy tylko ją zauważył na kanapie uśmiechnął się - Do mnie przyszłaś? - zapytał i miał nadzieję że usłyszy potwierdzenie, a potem będą mogli normalnie porozmawiać- Nie, do Ali - jego twarz posmutniała- Obiecała pomóc mi wybrać sukienkę na maturę, ale jej szef właśnie do niej zadzwonił i musiała iść - zarówno Marek jak i Ula nie zauważyli kiedy w holu pojawiła się również Paulina, która podeszła do nich a właściwie do Marka bo Ulę traktowała jak powietrze- Nie wywiązujesz się z naszej umowy kochanie, prosiłam cię przecież abyś nie przyprowadzał kochanek do firmy - mówiąc to objęła Marka tak aby pokazać Uli że Marek jest jej - Ula nie jest moją kochanką i przyszła do Alicji - Marek tłumaczył się- Ja wiem że ty byś nawet palcem nie tknął czegoś takiego ale ona tego nie rozumie i robi wszystko aby wskoczyć ci do łóżka dlatego chcę abyś się jej pozbył z firmy - gdy popatrzył w stronę kanapy Uli już tam nie było dlatego bez słowa do Pauliny skierował się na schody aby dogonić dziewczynę i przeprosić za słowa narzeczonej. Gdy wybiegł z budynku zauważył ją na parkingu należącym do firmy a im był bliżej tym widział, że Ula płacze- Ula, przepraszam cię za nią - mówiąc to przytulił ją mocno, co już zaprzeczało słowom Pauliny, dotknął Ulę nie tylko palcem - Nie przejmuj się nią, ona czerpie przyjemność z poniżania innych osób- Ja nie chcę ci wskoczyć do łóżka - odsunęła się od Marka na bezpieczną odległość- Wiem - mówiąc to patrzył w jej zapłakane oczy, palcem potarł jej policzek - Wiem, że nie jesteś taką osobą. Paulina cię nie zna i dlatego rzuca takimi oskarżeniami. Myśli że jesteś taka jak inne dziewczyny, które kręcą się w moim towarzystwie - telefon Uli zawibrował a ona odczytała SMSa, którego dostała - Wracam do Rysiowa, Ala napisała SMSa, że przeprasza ale szef zarzucił ją pracą więc dzisiaj z zakupów nici. Trzeba przełożyć - dla Uli ten dzień był wyjątkowo pechowy, ciągnęła się do Warszawy przepełnionym autobusem prawie godzinę tylko po to aby usłyszeć oskarżenia w swoim kierunku- Ale przecież ja mogę ci pomóc w wyborze, zobaczę męskim okiem i będzie pięknie - był zmęczony i miał ochotę jedynie na powrót do domu ale chciał jakoś zrekompensować Uli te nieprzyjemności. Wiedział, że gdyby nie kazał Sebastianowi robić raportu to Ala mogłaby wyjść o normalnej porze- Nie musi być pięknie, to matura więc nie muszę się nikomu podobać. Chcę aby było klasycznie, białą bluzkę i czarną spódnicę mam ale jednak maturę piszę trzy dni pod rząd a potem jeszcze dwa rozszerzenia i dwa egzaminy ustne więc głupio codziennie przychodzić w tym samym. Myślałam o tym aby kupić jakąś zwykłą czarną sukienkę - objaśniała swój plan w drodze do Marka samochodu - Tylko nie zabieraj mnie do markowego sklepu bo nie mogę wydać na tą sukienkę więcej niż sto złotych. To taka górna granica a fajnie by było jakbym znalazła coś tańszego - dla Marka ta informacja utrudniała zadanie bo nigdy nie interesował się sklepami nie markowymi, zawsze kupował zarówno dla siebie jak i dla swoich kobiet rzeczy znanych i cenionych marek- A co powiesz na sklep Febo&Dobrzański? - wolał zapytać wcześniej aby potem nie uciekła ze sklepu i nie obraziła się- Odpada, znam wasze ceny i nie zmieszczę się w budżecie- Dostaniesz zniżkę prezesa - uśmiechnął się pokazując dołeczki mając nadzieję, że jego urok, który zawsze działa na kobiety w tym przypadku również zadziała a Ula zgodzi się na zakupy- Nie ma mowy, chcę kupić uczciwie coś na co mnie stać - przyszedł mu do głowy jeszcze jeden pomysł- To zapinaj pasy bo znam miejsce idealne - posłusznie zapięła pasy a gdy przejeżdżali obok drzwi wejściowych do budynku siedziby firmy w drzwiach pojawiła się Paulina - Twoja narzeczona widziała że wyjeżdżamy razem - nie wiedziała czy Marek zwrócił na to uwagę dlatego chciała go o tym poinformować- I bardzo dobrze, nie powinna się tak zachowywać wobec ciebie - Marek nie przejął się informacją, że po powrocie do domu czeka go awantura z tego powodu- Chcesz ją ukarać spędzając czas ze mną? - nie chciała pomagać mu w zemście na narzeczonej- Według warunków jakie wczoraj przedstawiła to mam prawo spotykać się z kobietami więc nie ma podstaw do awantury - wiedział że podstaw nie ma ale awantura na pewno będzie, nie chciał jednak martwić tym Uli - To co to za warunki? - od wczoraj była ciekawa warunków Pauliny- Powiedziała że mogę ją zdradzać, ale mam być uważny aby nikt się nie dowiedział i mam trzymać swoje kochanki z daleka od niej - streścił wczorajszą rozmowę z narzeczoną- Czyli jednak złamałeś warunki umowy bo ona nas widziała - zauważyła przytomnie- Ula nie rozmawiajmy o Paulinie i jej dziwnych pomysłach - cały dzień myślał o Paulinie i jej propozycji a teraz dzięki Uli chciał oderwać myśli od tego tematu - Co tam w Rysiowie? - zapytał po angielsku- A możemy rozmawiać normalnie po polsku? - również po polsku zadała pytanie, chciała z nim porozmawiać a rozmowa po angielsku sprawiała że bardziej skupiała się na tym aby użyć właściwych słów i rozmowa trwała dłużej- Będziemy rozmawiać normalnie po angielsku abyś oprócz sukienki również coś wyniosła korzystnego z naszego spotkania - mówił uparcie po angielsku a Ula widząc że Marek nie odpuści próbowała przekazać w obcym języku że Beatce rosną zęby i dlatego dużo płacze a Jasiek wagaruje. W pewnym momencie gdy zauważyła że wyjechali poza centrum zapytała też dokąd ją zabiera ale usłyszała że to tajemnica, dopiero gdy stali pod wielką halą Marek wytłumaczył gdzie są - To magazyn na stare kolekcje naszej firmy, co się nie sprzeda ląduje tutaj bo Pshemko nie pozwala na utylizację swoich kreacji. Wiem, że zaraz będziesz protestować że to za drogie ale te ciuchy są bezwartościowe. Każdy kogo stać chce mieć garderobę wypełnioną modnymi strojami i dlatego stare kolekcje się nie sprzedają. Znajdziesz tutaj ubrania w dobrym stanie, a nie takie jak w jakiś sieciówkach. I nie chcę słyszeć słowa sprzeciwu - nie protestowała a zgodnie z prośbą Marka przymierzała wszystko co jej przynosił. Miał dobre oko bo gdy zakładała ubrania wybrane przez niego pasowały idealnie. Ochoczo pomagał również w zapięciu suwaka a także pokazywał w których miejscach materiał źle się układa. Konsekwencją kilku godzin spędzonych w magazynie Ula wracała do domu z dwoma dużymi torbami wypełnionymi ubraniami, Marek wybrał także coś dla Jaśka i Józefa, a dla Beatki niestety nie miał czego ofiarować bo F&D nie posiadało dziecięcych kolekcji. Droga powrotna minęła im obojgu zbyt szybko a gdy dojeżdżali do Rysiowa oboje mieli niedosyt rozmowy. Godzina jednak była zbyt późna na odwiedziny dlatego pożegnali się przy furtce umawiając się na rozmowę telefoniczną kolejnego dnia, Marek bardzo nalegał na regularne długie rozmowy a tłumaczył to oczywiście przygotowaniem do matury ustnej z angielskiego. W drodze powrotnej do domu myślał o czekającej go awanturze z Pauliną bo był pewny, że jego narzeczona nie odmówi sobie przyjemności wytknięcia mu złamania warunków jakie mu postawiła. W tej kwestii nie pomylił się bowiem od drzwi usłyszał że złamał warunki- Nie złamałem bo prosiłaś abym trzymał swoje kochanki z daleka od ciebie a Ula nie jest moją kochanką wiec jej nie obejmują twoje warunki - mówiąc to zdejmował krawat i rozpinał koszulę, marzył o kąpieli i śnie. Lata jednak robią swoje i jedna nie przespana noc oznaczała że będzie zmęczony przez cały kolejny dzień. Gdy był młodszy mógł całymi nocami balować a w dzień był równie produktywny, teraz było zupełnie inaczej. Bał się nawet myśleć o tym jak będzie za dziesięć lat albo za piętnaście- Ty naprawdę nie widzisz, że ona chce wykorzystać twoją litość i rozbić nasz związek? Przecież ona tylko czeka aby wskoczyć ci do łóżka! - Paulina nie ustępowała- Ula nie jest taka! - również podniósł ton głosu - Pozwoliłaś mi sypiać z kim chcę więc myślę, że mam również prawo spotykać się z kim mam ochotę- Możesz się spotykać z każdą ale nie z nią! - krzyczała przez drzwi do łazienki ale on postanowił dalej nie reagować. "Z każdą ale nie z nią" A to niby dlaczego? Dlaczego Paulina widzi większe zagrożenie w Uli niż w kobietach z którymi pozwala mi sypiać? Coraz bardziej jej nie rozumiem, pozwala mi na seks z kim popadnie a nie pozwala spotkać się z fajną dziewczyną z którą mogę porozmawiać o wszystkim. A może to ją boli? Z Ulą rozmawiam o wszystkim a z nią rozmawiam jedynie o przygotowaniach do ślubu. Wybór kwiatów mnie nie interesuje dlatego tylko przytakuję na to co mówi Paulina, to nawet ciężko nazwać rozmową. Nasze kłótnie też rozmową nie są. Ale o czym ja mam z nią rozmawiać? To pytanie zaprzątało mu głowę do momentu gdy zasnął. Myślał o czym mógłby porozmawiać ze swoją narzeczoną ale powoli dochodził do wniosku że mają coraz mniej wspólnych tematów. Ula po powrocie do domu od razu wkładała ubrania do szafy, a gdy wyjęła z torby ostatnią sukienkę pogrążyła się w swoim rozmyślaniach Po co mi taka ładna sukienka? Na maturę się nie nadaje bo kolor nie ten i stanowczo za krótka jak na egzamin dojrzałości. Takie sukienki to się na imprezy zakłada a ja przecież nie chodzę na imprezy. Marek powiedział że wyglądam w niej pięknie i musiałam ją wziąć. W ogóle to dzisiaj dużo miłych słów od Marka usłyszałam, chwalił mój wygląd ale to tylko dzięki tym ubraniom. A może chciał mi w ten sposób zrekompensować to co powiedziała ta jego narzeczona? Ona twierdzi że Marek by mnie nie dotknął a dzisiaj przecież mnie przytulił a potem w tym magazynie również dotykał mnie. Paulina się jednak myliła, chociaż ona pewnie miała na myśli inne dotykanie, a nie takie przyjacielskie. A to nasze to było takie zwykłe przyjacielskie bez przeczytałeś zostaw po sobie ślad, skomentuj :)
Ula budzi sie w mieszkaniu Marka rzeska i wypoczeta , ale obok niej nie bylo ukochanego . Przeszukala caly dom , ale go nie znalazla , wziela prysznic i sie ubrala wtedy uslyszala szelest przy drzwiach .Wszedl Marek . - O moja krolewna sie obudzila .-widzac jej pytajace spojrzenie -bylem na zakupach w mojej lodowce nic nie ma . -Aha to daj mi zakupy zrobie cos na mu je wziasc ale jej sie nie udalo. -Za i zrobil wyczekujaca mine. -Prosze Ula i namietnie go pocalowala . Oddal jej zakupy , a sam poszedl zadzwonic do Seby calkiem o nim zapomnial . -No czesc stary sorry , ale z tego zamieszania calkiem o tobie zapomnialem. -No wlasnie widze dla mnie to sie nie ma czasu !-powiedzial z wyrzutem Seba . -Mowie sorry dzisiaj pogadamy w firmie . -Trzymam Cie za slowo! -powiedzial Sebastian i rozlaczyl sie . W KUCHNI MARKA -Ula zadzwonilas do swojeog taty ?-pyta Marek wchodzac do kuchni i przygladajac sie swojej ukochanej . -O Boze zapomnialam , dokonczysz ?-pyta spogladajac na niedokonczone kanapki . -Oczywiscie , lec dzwonic .-odpowiada Marek. Ula dzwoni i mowi ojcu , ze dzis bedzie mogl porozmawiac z Markiem . Oczywiscie tata robi jej wyrzuty ze nie zadzwonila i ze nie wrocila na noc . Marek i Ula zjedli sniadanie i ruszyli do samochodu . W SAMOCHODZIE - Ula jestes pewna , ze twoj tata mi wierzy?-pyta Marek dziwnym tonem . -Tak , nie denerwoj sie !-odpowiada Ula dotykajac jego dobrze ! -Latwo Ci mowic , ale dobra nic sie nie stanie . Dojechali do Rysiowa , przywitala ich Beatka . -Ulcia gdzie ty bylas ? Wiesz jak my sie o Ciebie martwilismy ! - Przepraszam zapomnailam zadzwonic bylam u Marka .- zaczela sie tlumaczyc Ula. -Nastempnym razem nie zapomnij !-Beti pokiwala palcem i podbiegla do Marka rzucajac mu sie na szyje-Pogramy w pilke ? -Dobrze ,ale najpierw porozmawiam z twoim marek z usmiechem . -Dobrze , ale sie pospiesz bede czekala na polu . Marek wszedl za Ula do kuchni. -Dziendobry panie Jozefie chcial pan ze mna Marek. -To ja ide sie Ula. -Tak , chcialem sie dowiedziec jakie ma pan zamiary wobec Uli .-zaczol pan Jozef . -Yyy...powaznie chcialbym , aby zaostala moja zaskoczona mine pana Jozefa -To znaczy z zareczynami jeszcze poczekam , ale wiem napewno , ze Ula to kobieta mojego zycia. -I to chcialem uslyszec panie Marku . -Skonczmy z tym pan jestem Marek . -Jozef , a raczej tata . -Dobrze teraz musze isc do Beti obiecalem jej , ze z nia zagram w pilke . -Dobrze dowidzenia i milego dnia zycze . -Dowidzenia i nawzajem . Po polgodzinnej grze w pilke Ula i Marek pojechali do firmy , gdzie przywitala ich jak zawsze Viola gdyz Ania miala tygodniowy urlop. Gdy Ula i Marek pracowali w gabinecie pani prezes do drzwi zapukal Adam. Nie bylo widac jego twarzy , gdyz zasalnail ja wielki bukiet czerwonych roz . Nie zwracajac uwagi na zdziwionego Marka podszedl do rownie zdziwionej Uli i przed nia kleknol wypowiadajac slowa : -Wiem wszystko , rozszyfrowalem Cie! -Ale co wiesz ?-pyta zaskoczona zachowaniem kolegi Ula . -Wiem ze mnie kochasz i powiem Ci , ze ja Ciebie tez jestesmy dobrani jak dwie polowy jablka!-odpowiedzial nie patrzac jej prosto w oczy . -Adam nie wiekm o co Ci chodzi ? Ale mi sie to nie podoba !-odparla zmieszana Ula . Calej sytuacji przygladal sie Marek zarazem zaskoczony , wnerwiony , a takze zazdrosny. Wtedy Adam odlozyl roze i wziol swe dlonie , dlonie Uli i zaczol je calowac mowiac : -Nie musimy juz ukrywac naszej milosci !Ulenka prosze no przestanmy sie oszukiwac ! -Adam ja Cie nie kocham i nie wiem z kad u Ciebie takie przypuszczenia !-powiedziala Ula probujac wyrwac swoje dlonie z mocnego uscisku Adama -Ja kocham Marka !!!!!! -Wydaje Ci sie i zamierzam to zmienic !-powiedzial wstaajc i dopiero teraz popatrzy na Marka wrogim spojrzeniem -On Cie nie kocha !Ale ja Cie kocham ! W tym momencie ruszyl do Marka i wycelowal cios piescia w jego nos , ale Marek zrobil unik chwytajac reke Adama i popychjac go na kanape .Adam sie jednak nie poddal biorac rozped przewrocil Marka , zaczeli sie okladac piesciami tarzajac sie po ziemi . Ula nie mogla na to patzrec krzyczala zeby przestali , ale to nic nie dawalo wiec wyleciala na korytarz i pobiegla do Sebastiana. Wpadla do jego gabinetu mowiac : -Chodz musisz ich rozdzieli bo sie pozabijaja !-byla roztrzesiona . -Ale kogo ?! Co sie stalo ?! - pytal zaskoczony Seba ale pobiegl za nia . -Marka i Adama chodz szybko !! Wpadli do gabinetu , a tam nadal trwala bujka tylko teraz Marek byl gora ! -Rozdziel ich !-krzyczala Ula. Seba zlapal Marka za lokcie i odtracil go od Adama , oczywiscie na to wszystko Viola nie wiedzac co sie stalowypytywala Ule .Ale ta byla zabardzo roztrzesiona widzac zakrwawione twarze mezczyzn , zeby jej odpowiedziec . -Zoabczysz !! Zdobede ja !!Ona Cie nie kocha !!-krzyczal Adam i wybiegl z gabinetu . Wtedy ula podbiegla do Marka i sie od niego przytulila , a on odwzajemnil uscisk . -O co wam poszlo ?-pyta zdyszany Sebastian . Zamaist Marka odpowiada Ula : -Ubzdural sobie cos !! -Ale co ?Ze to tak wkurzylo Marka !-nadal dopytywal sie Seba-W zyciu nie widzialem go w takim stanie . -No wlasnie co ??!!-wlaczyla sie Viola. -Ubzdural sobie ze go kocham i ze on mnie tez !-powiedziala Ula , ktora andal byla w szoku po tym co sie stalo . -Adam powiedzial ze Cie kocha i ze ty go tez ?!-pytala z niedowiezaniem Viola-A wiec o to mu chodzilo ! -Ale o co ?!Kiedy?!-Ula nie zrozumiala wypowiedzi kolezanki . -Jak mi kazalas i poszlam do niego i opowiedzialam jak to Marek wyznal Ci milosc i ze mi sie zdaje ze to milosc do samego konca to on burknol cos pod nosem zebym nie slyszala i nagle zrobil sie wsciekly , wiec wyszlam !-zaczela peplac Violka. -A slyszalas co burknol pod nosem ?-pyta zaintrygowana Ula. -Tak , powiedzial doslownie takie slowa ''To sie jeszcze okarze!'' -Viola powiedziala te slowa , a dopiero pozniej zdala sobie sprawe co one znacza . -Dobra dzieki Ci Viola , tobie tez Sebastian , a Ty-i tu zwrocila sie do Marka-Idziesz ze mna do toalety musze Ci to opatrzec . TOALETA -Mogles go po prostu wyrzucic z gabinetu , a nie od razu sie z nim bic .-Ula robila wyrzuty Markowi . -I co mialem pozwoli zeby ten sukinkot niszczyl wszystko glupimi wymyslami !-mamrotal Marek (nie mogl dobrze mowic). -Przeciez wiesz , ze to sa tylko wymysly tak anprawde kocham Ciebie , a go poprostu lubie .-mowi Ula po krotkim zastanowieniu-Choc teraz juz przestalam . -Ała!!-krzyknol Marek-Boli !! -Oj przepraszam ! -najpierw z zalem w glosie pozniej ostrzej -Trzeba bylo sie nie bic to by nie bolalo . -Jeju Ula kocham Cie , kocham rozumiesz i nie moglem pozwolic zeby wygadywal tobie bzdury .-zaczol tlumaczyc sie Marek -A wogole to on zaczol. -O , dobrze juz dobzre .-powiedziala Ula przygladajac sie siniakom i peknietej wardze opatrzone teraz jedziemy do Rysiowa , tylko pojde po torebke . -Jak to do Rysiowa , a nie do mnie ?-pyta z zalem Marek . -Pojedziemy do Rysiowa po kilka moich rzeczy gluptasie , przeciez nie zostawie Cie w takim stanie samego .-mowi Ula z usmiechem calujac Marka deliaktnie w policzek . -Aha juz sie przestraszylem, no to chodzmy. Ula wziela torebke nie zauwazajac wystajacej z niej koperty RYSIÓW -Czesc tato przyszlam po pare rzeczy- krzyknela Ula wchodzac do domu z Markiem -Czesc ciorcia dobrze- wyszedl z kuchni pan Jozef a za nim wybiegla Beti -Robimy obiad zostaniecie- krzyknela usmiechnieta, ale zauwazajac twarz Marka zbledla- co sie stalo? -A nic takiego Beti, a na obiad zostaniemy- odpowiedzial Marek biorac ja na rece i zerkajac na Ule -Tak zostanuiemy, ale ja najpierw ide po rzeczy- poparla ukochanego i poszla do swojego pokoju -Obiad bedazie za 30 minut- powiedzial Jozef zapraszając gestem Marka do kuchni- biles sie z kims? - Nie da sie ukryc- odpowiedzial zmieszany Marek -O co poszlo? -O Ule, adam ksiegowy ubzdural sobie ze Ula go kocha i ze on ja tez, a nastepnie rzucil sie na mnie-strescil Marek -Aha zachowales sie honorowo jak to przystalo na mezczyzne. W tym momencie weszla Ula -Co przystalo na mezczyzne?-zapytala ze zdziwieniem -A nic takiego Ulcia siadaj podaje obiad-szybko powiedzial Jozef. Zjedli obiad Marek wziol torbe z rzeczmi Uli i zaniosl do samochodu. Pozegnali sie i pojechali na sienna. Ula zauwazyla wystajaca koperte w torebce jak Marek bral prysznic. Otworzyla ja KOCHANIE Wiem ze mnie kochasz przestan siebie oklamywac. Ten pozal sie Boze Dobrzanski mydli ci oczy. Pisze do ciebie ten list, bo gdy chce z toba porozmawiac on zawsze jest obok. Dlatego, aby pokazac naszej milosci swiatlo dzienne musze go usunac. Napewno bedzie to dla ciebie szok, ale uwierz mi jestes do niego przywiazana bo cie omamil, ale tak naprawde kochasz mnie. Dlatego jestem zmuszony sie go pozbyc. Na zawsze twoj Adam Ula czytajac list zaczela plakac. Marek wyszedl z lazienki slyszac szloch dziewczyny od razu do niej pobiegl. Ona widzac go rzucila mu suie na szyje i bez slowa mocno go przytulila. -Co sie stalo?- zapytal przsestraszony odwzajemniajac uscisk -Musimy.......musimy......Nie mozemy byc razem- powiedziala opanowujac lzy naplywajace jej do oczu -Ale o co chodzi? jakto? nie kochasz mnie?- pyta Marek bojac sie co ukochana odpowie. -Kocham bardzo kocham- odpowiedziala patrzac mu prosto w oczy. spadl mu kamien z serca, wiedzial ze mowi prawde- tylko adam napisal do mnie list i...i...- wybuchnela placzem -I co?- Marek probowal ja uspokoic, gdy doszla do siebie powiedziala: -Napisal, ze cie zabije on nie zartuje Marek nie moge pozwolic zeby ci sie cos stalo -To podpada pod paragraf nic nas nie rozdzieli slyszysz on sie do mnie nie zblizy probuje cie przestraszyc-zaczol spokojnie Marek-pokaz mi ten mu go podala -Teraz idz sie polozyc bo jestes zmeczona-powiedzial z troska w glosie i zaprowadzil ja do sypialni, a sam w spokoju przeczytal list. nie bal sie o siebie a o Ule, wiec postanowil isc z tym na czy spi i pojechal tam przyjeto jego zgloszenie i dano ochrone Uli. Wrocil i przygladal sie spiacej Uli az sam zasnol.
CZĘŚĆ 2 Wystarczyło, że spojrzałam na Marka, a w ułamku sekundy wiedziałam, iż dotychczasowe miłostki, romanse i wszelkie inne warianty znajomości z płcią przeciwną przestają mieć znaczenie. Teczka z recepturą, obliczeniami, wynikami badań i notatkami wyślizgnęła mi się z rąk, a zawartość rozsypała się po marmurowej posadzce greckiego uniwersytetu. Stałam jak zahipnotyzowana, wpatrując się w stalowe oczy, z policzkami płonącymi jak u zakochanej po raz pierwszy gimnazjalistki. Wystawiliśmy swoje spojrzenia na próbę czasu. Nie spuszczaliśmy z siebie wzroku przez wieczność. W końcu, speszona, przykucnęłam i zaczęłam zbierać papiery. On rzucił się na pomoc. Nasze dłonie się zetknęły, wzdłuż mojego kręgosłupa przebiegł dreszcz. Poczułam jednocześnie spokój i szczęście, jakbym odnalazła zagubiony, cenny przedmiot. Jakby tego było mało, okazało się, że w Polsce mieszkamy w tym samym mieście, choć na przeciwnych jego krańcach. Była w tym i magia, i czary, i konstelacja gwiazd. I podszept intuicji, że tak miało być. Że nasze spotkanie zostało ukartowane. Zawsze uważałam się za osobę pragmatyczną i odrzucałam wszystko, co nieracjonalne. Sądziłam, że to ja decyduję o tym, co robię, i jak przebiega moje życie. Nie ma guseł, zaklęć i uroków. Nie było przez 28 lat. Dwie godziny później, przyciągana tym "czymś" jak magnesem, siedziałam na prowadzonym po angielsku wykładzie Marka. Bałam się nieco, ale ani nie zasnęłam, ani nie dostałam palpitacji, choć nie słuchałam z zapartym tchem. Byłam raczej zaskoczona nową sytuacją. Ja i etnografia! Takie bla, bla! Dwa różne bieguny. Wolałabym żeby Marek był chemikiem i mówił na przykład o elektroforezie kapilarnej, ale widocznie,aż takie szczęście w życiu się nie zdarza. Wykład ilustrowały fragmenty filmu dokumentalnego nakręconego przez Marka, a potem odbyła się dyskusja. Tematem okazały się dogorywające wierzenia i kult przodków plemienia Tswana z południowej Afryki. Na początku, otumaniona, nie mogłam się skupić. Cieszyłam się bliskością Marka. W jego oczach i głosie było coś mistycznego i charyzmatycznego. Starałam się choć odrobinę poskromić emocje, aby cokolwiek zrozumieć i nie wyjść na totalną kretynkę, gdy mnie później o coś zapyta. Najlepiej szło mi podczas projekcji, bo aulę zaciemniono, więc po prostu go nie widziałam. Serce zabiło mi mocnej, gdy na jednym z filmów stara Murzynka o mocno poskręcanych i sterczących na wszystkie strony włosach demonstrowała amulety, a Marek objaśniał ich znaczenie. Te małe magiczne przedmioty mają ponoć magiczne właściwości. Jedne wzmacniają potencjał życiowy, drugie chronią przed reumatyzmem czy zakażeniem dróg moczowych. Od jeszcze innych, jak od tarczy, odbijają się klątwy. Bywają i takie, które dają wskazówki na dalszą drogę życia albo nagradzają za wszystko, co zrobiło się dobrze. Ale najbardziej zaciekawiły mnie te rzucające uroki miłosne. Zapalono światło, a ja z wyciągniętą szyją dokładnie przyglądałam się Markowi, szukając w jego stroju jakiegoś pierścienia, łańcucha, czy jakiegoś ptasiego pióra... Jasny gwint! Na pewno coś schował w kieszeni, pomyślałam. Podczas dyskusji wyłączyłam słuch i skupiłam się na własnych myślach. Ostatecznie stwierdziłam, że strzała Amora ugodziła mnie mocno i że skutków trafienia nie jest w stanie odwrócić żadna siła, nawet jeśli by chciała. Czułam się bezbronna. Raz jeszcze otaksowałam Marka. No tak, trzeba sporej wyobraźni, by dostrzec w nim cechy charakterystyczne dla Jamesa Bonda. Może z wyjątkiem oczu. Skąd wobec tego to nieznane wcześniej uczucie? Czyżby ciągnął swój do swego? Tylko czemu myślę o podobieństwie, skoro tak mało o nim wiem? A może jesteśmy odmienni, a różnice - jak wiadomo się przyciągają? Czyżby dopasowanie genetyczne? Czy odbiór sygnałów przenoszonych przez feromony, tajemnicze substancje, dzięki którym zapach konkretnego mężczyzny staje się atrakcyjny dla konkretnej kobiety? Jasny gwint! Wszystkiego nie da się rozłożyć na czynniki pierwsze! Życie jest nieprzewidywalne, a ludzka natura nierzadko wymyka się analizom. Poza tym jeszcze to imię... Marek. Następne kilka dni delegacji okazało się greckimi wakacjami. Ze względu na lokalizację uniwersytetu nie mieliśmy dostępu do morza, przebywaliśmy z dala od letnich kurortów i ich rozrywek, od komercji, gwaru i rozgrzanego piasku. Nie licząc dwóch wykładów Marka, na których oczywiście pojawiłam się jako słuchaczka, mieliśmy czas tylko dla siebie. Spędziliśmy leniwe godziny w tawernach, kawiarenkach z ogródkami i malowniczych miejskich zakamarkach. Próbowaliśmy naśladować Greków, którzy nie znają pośpiechu ( zwłaszcza podczas godzin największego skwaru), zawsze mają czas na zrealizowanie zamówienia, doniesienie zapomnianego widelca czy wymianę hotelowych ręczników. Spokój, senna atmosfera i my. Nastrój prawdziwie greckiej sielanki potęgowało słońce, zapach potraw, wina i oczywiście muzyka. Kosztowaliśmy tradycyjnych dań, no może z wyjątkiem tych z owocami morza... Nie byliśmy w stanie ich przełknąć, a ja już w szczególności. Od razu zrobiło by mi się słabo, zaczęłaby mnie swędzieć skóra, pojawiły by się plamy i skończylibyśmy na pogotowiu. Mam uczulenie. Woleliśmy gołąbki z siekanego mięsa i ryżu, zawinięte w liścia winogron, sałatki z ogórków, pomidorów i fety, polane pachnącą słońcem oliwą, a zwłaszcza wszystko co z grilla: mięso, bakłażany, cukinia, papryka. A do tego tzatziki. Pycha! No i te desery: ciasteczka z migdałami, pistacjowa chałwa, jogurty z miodem i kandyzowanymi owocami. Arcysłodkie, ciężkie, tłuste, czyli... po prostu pyszne. Wieczorami w wolnych od turystów tawernach z muzyką na żywo popijaliśmy anyżkowe ouzo, słodkie miejscowe wino i tańczyliśmy zorbę. A ściślej mówiąc uczyliśmy się jej od Greków. Marek objaśnił mi, że zorba to tradycyjny taniec ludowy, prawdopodobnie część obrządku składania bogom ofiar ze zwierząt, więc nie dziwiło mnie, że podczas zabawy tworzyliśmy rytualny krąg. Fantastyczna atmosfera, uśmiechy, improwizowany, ale całkiem równy krok, nasze na początku nieudolne, ale z czasem coraz bardziej rytmiczne ruchy i rosnąca pewność siebie sprawiły, że wychodziliśmy z ostatnimi gośćmi. Przeżyłam jedne z najcudowniejszych chwil w życiu. Nie nudziliśmy się ze sobą; odniosłam wrażenie, że znamy się od zawsze, a teraz tylko się sobie przypominamy, wreszcie odnalezieni po wielu latach w pojedynkę... Warto było czekać. -Misia, czy ty mnie słyszysz? Choć do mnie! - Marek chwycił mnie za rękę i zdecydowanie przyciągnął do siebie. Ocknęłam się z zamyślenia i powróciłam z greckich wspomnień do sypialni. -Spałaś już? Może być ta muzyka? Pamiętasz? Zorba i ty... Pomogę ci ściągnąć suknię. Gdzie się ją rozpina?
Witajcie. Próbowałam, starałam się nie dopuścić do tej sytuacji ale niestety jestem zmuszona zawiesić bloga do początku września. Przepraszam Was, zawiodłam Was pewnie, ale nie dam rady teraz nic napisać, wracam wieczorami i nie mam czasu ani siły do komputera zasiąść. Liczę, że wrócicie na mojego bloga we wrześniu. Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę udanych wakacji :) Ps. Jeśli znajdę czas na napisanie rozdziału to dodam go od razu(ale nie podaję konkretnego terminu)
serialu Na dobre i na złe FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Zaloguj Opowiadania o Agacie i Marku by fanwiki Forum Strona Główna -> Stare opowiadania Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat Autor Wiadomość HaveDreamSite AdminDołączył: 29 Lis 2017Posty: 1656Skąd: Poznań Wysłany: Wto Gru 05, 2017 4:43 pm Temat postu: Opowiadania o Agacie i Marku by fanwiki Agata otwiera oczy. "Czy ten cholerny budzik nie mógł zadzwonić później?" - to pierwsza myśl jaka przychodzi jej do głowy. Leniwie przeciera oczy i zerka na zegarek. Niestety jeżeli chce się umyć i coś zjeść musi opuścić ciepłe i wygodne łóżko. Lekarka idzie do łazienki, a ściślej mówiąc pod łazienkę którą zajmuje Przemek. Wiki jest jeszcze w pracy, a Borys nie wrócił z imprezy. Marcin, ten szczęściarz, zaś dziś ma na popołudniówkę. Internistka czeka jakoś z dwadzieścia minut, myśląc, że osoba która tyle czasu spędza w łazience ma dobre predyspozycje do bycia kobietą. Sama nie zastanawia się czy ta myśl jest mądra. Gdy Przemek wychodzi Agata wchodzi pod prysznic. - Aa. Znów nie ma ciepłej wody - mówi po cichu. Z jakieś 25 minut później nasza bohaterka w swoim pokoju przebiera się w jeansy, jakąś niebieską koszulkę i granatową bluzę. Robi sobie na spokojnie kanapki, jednak aby zdążyć do pracy musi je zjeść w biegu. --------------------------------------------------------------------------------------------------------------- - Robimy podstawowe badania. Krew, toksykologia. Zresztą nie będę siostrze podstawowych badań wymieniać. - mówi Agata - Zostawiamy panią na bliżej nieokreślony czas na oddziale. Sama zrobię pani potem USG - tym razem internistka zwraca się do pacjentki. Gdy młoda kobieta jest zabierana na oddział przez sanitariuszy na izbę wchodzi Nina w towarzystwie młodego, około 30 - letniego mężczyzny który ma czarne włosy i jest ubrany w kitel lekarski. - Jak widzę w tym szpitalu same piękne blondynki - mówi mężczyzna i wyciąga rękę do Agaty - Marek Rogalski, nowy kardiochirurg - przedstawia się , a Agata ściska rękę i mówi - Agata Woźnicka, internistka. Nina, przyszłaś mi pomóc? - - Nie. Robię naszemu nowemu koledze małą wycieczkę krajoznawczą. Teraz muszę mu pokazać blok operacyjny i bufet - odpowiada Rudnicka Agata kontynuuje dyżur. ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------- W pokoju lekarskim siedzi Marek. Czuje się bezpiecznie. Chyba wreszcie uciekł, ale czy na pewno? Powrót do góry HaveDreamSite AdminDołączył: 29 Lis 2017Posty: 1656Skąd: Poznań Wysłany: Wto Gru 05, 2017 4:44 pm Temat postu: Markowi jest wygodnie. Zażywa właśnie snu na kanapie w lekarskim. Operacja była długa i sen, ta błoga czynność jest mu teraz najbardziej potrzebna. Jest po bardzo trudnej operacji, doszło do mocnego krwotoku z aorty. W myślach modlił się by się udało, ale Bóg widocznie miał ważniejsze sprawy. Godziny pracy. Pracy bezsensownej. Pacjent umarł. Nic mu się nie śniło. - Jest pan pilnie proszony na izbę - głos dochodzi nie wiadomo skąd. - Jest pan pilnie proszony na izbę! - powtarza się głośniej, a Marek czuje, że ktoś go szturcha. Otwiera oczy. Widzi pokój lekarski i Agatę nad kanapą. - Przepraszam, że pana budzę, ale jest pan pilnie proszony na izbę - mówi Agata. - Marek, a nie żaden pan - odpowiada lekarz i wybiega z pokoju. Przebiega korytarzem, uważając by w coś nie wpaść. Na izbie jest Sambor, a po chwili wchodzi na nią Agata, która od biegu woli szybki sposób chodzenia. Ukochany Niny pochyla się nad młodym, może 21 letnim chłopakiem. W kącie przy biurku siedzi pielęgniarka, jest tu też dwóch sanitariuszy, czyli krótko mówiąc mały tłum. - Co mamy kolego? - pyta kardiochirurg który wczoraj poznał Michała - Prawdopodobnie niedotlenienie lewej komory - rzuca ojciec Krzysia. - Prawdopodobnie to z mało. Musi ją dokładnie zbadać wnikliwy internista - mówi Rogalski - Albo internistka. Ja się nią zajmę - mówi Woźnicka - Czy on aby nie jest za młody na niedotlenie którejkolwiek komory serca? - dziwi się Marek - Przyznał mi się, że potrafi wypalić do 6 paczek, spożywa narkotyki i pije alkohol. Prawdziwy nałogowiec - mówi Sambor - To straszne - mówi Agata - Moglibyście nie prawić mi morałów? - pyta chłopak - Nawet mimochodem - - Zabrać go na oddział - mówi internistka do sanitariuszy - To straszne! - Agata z wrażenia zatyka sobie usta dłonią - Taki młody chłopak i już tyle nałogów - Smutna rzeczywistość pani doktor - mówi Marek Agata bierze karty młodego chłopaka i wychodząc mówi: - Muszę jeszcze zajrzeć do pacjentki, a potem zastanowię się co z nim robić - ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------- - EKG w porządku, ale morfologia nieznacznie podwyższona - mówi Agata na korytarzu. Marek opuszcza Leśną Górę. Czuje się wspaniale gdy patrzy na głębokie oczy tej młodej internistki i przygląda się jej smukłej sylwetce. Może...Nie to niemożliwe. On chyba jej nie kocha. ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Ubrania leżą na podłodze. On ustami dotyka jej czoła, muska jej delikatne, kształtne usta, zostawia ślad na jej szyi. Zaczyna całować jej piersi. Chwilę je pieści, muskając końcówki. Pożądanie jest wielkie. Jeszcze nigdy tak się nie czuł. chodzi w nią. Błoga chwilo trwaj! Ona wtula twarz w jego włosy, a on rzuca ją na łóżko. Wchodzi w nią. Prawie... Cudowne chwile przerywa budzik. Taki szczegół potrafi zepsuć nawet najwspanialszą chwilę. Marek budzi się. Jest sam. Powrót do góry HaveDreamSite AdminDołączył: 29 Lis 2017Posty: 1656Skąd: Poznań Wysłany: Wto Gru 05, 2017 4:44 pm Temat postu: Zimno i wietrzno. Tak w dwóch słowach można scharakteryzować ten poranek. Agata zmierza do szpitala. Śnieg sięga jej prawie do kolan i nie jest to przyjemne. Dodatkowo ten chłodny wiatr. Musi zrobić sobie prawko i kupić chociaż malucha. Niestety wizja podwyżki nie jest bliska,a przy jej obecnych zarobkach...to niemożliwe. Biedne państwo polskie nie docenia trudnej pracy medyków. Ta durna Wiki. To przez nią internistka musiała opuścić ciepłe łóżko w którym było jej tak przyjemnie...Nagle dobiega ją dźwięk klaksonu. - Wsiadaj! - krzyczy Marek zza kierownicy BMW i otwiera przed nią drzwi. Ona się długo nie namyśla. - Kupiłeś to z pensji lekarza? - pyta zdziwiona blondyna - Dostałem po dziadku - mówi kardiochirurg - Zazdroszczę - - Śmierci dziadka? - - Nie..znaczy sorry ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Agata w lekarskim ogląda wyniki młodego chłopaka który wczoraj został przywieziony na oddział. Z gabinetu przed chwilą wyszedł Przemek. Głupi Zapała nie rozumie, że ona nie jest głodna i ma ważniejsze rzeczy od picia kawy. Na szczęście wyniki chłopaka są nie najgorsze. Po chwili wchodzi Marek. - Jesteś zły za rano? - pyta blondyna - Nie. Co dziś jadłaś? - - W zasadzie to nic - Agata nie chce kłamać - Zapraszam do bufetu - - Nie chcę - - Bo się faktycznie obrażę za rano - Agata wstaje i wychodzi. Nie wie dlaczego nie wkurza się na Marka. Powrót do góry HaveDreamSite AdminDołączył: 29 Lis 2017Posty: 1656Skąd: Poznań Wysłany: Wto Gru 05, 2017 4:44 pm Temat postu: Agata siedzi w bufecie. Naprzeciw niej, przy jednym stoliku siedzi Marek. On jest taki przystojny... Gdy jest blisko ona czuje się dziwnie. Czuje dobre wibracje, jakby świat pozytywnie zawirował. Kilka razy zdążyła się zastanowić czy go kocha. Czy można kochać osobę którą zna się tak krótko? A co gdy jest to osoba pokroju Pawła? Jaki jest ten Marek? Wątpliwości wciąż narastają, i ciągle więcej pytań niż odpowiedzi. Nie. Na razie lepiej trzymać tego Marka na dystans, a potem się zobaczy. Tylko ona chyba już traktuje go trochę lepiej niż przyjaciół. Nie. To czysty przypadek, że tylko jemu dała się zaprosić do bufetu i pozwoliła by zamówił jej herbatę i kawałek szarlotki. Przy przyjaciołach jakoś nie czuła tej potrzeby. Tak. To przypadek czysty przypadek. Pani Maria przynosi dwa kawałki szarlotki i dwie herbaty. Oni dziękują. - Długo tu pracujesz? - pyta Marek - Z trzy lata będzie. A ty po pierwszych dniach, jak? - - Wrażenia bardzo pozytywne. Widać zgraną i profesjonalną kadrę medyczną, oraz piękną blondyneczkę z interny - - Nie chciałeś czasem powiedzieć z chirurgii? - Agata ma banana na twarzy - Nie - - Dobra ta szarlotka - - Wszystko z bufetu pani Marii smakuje wspaniale. Co ty taki szczęśliwy? - - Każdy jest szczęśliwy gdy widzi słońce - - Teraz nie ma słońca - - Ty jesteś jeszcze bardziej olśniewająca - - Jedz. Każdej dziewczynie tak zawracasz w głowie? - - Tylko tej która na to zasługuje. - Agata zerka na zegarek. "Cholera" - myśli. Czuje, że przy nim czas stanął i ni zauważyła, że od 10 minut powinna być na oddziale. Musi jeszcze zapłacić. Dlaczego zawsze to mężczyzna płaci? Nie, żeby jej to jakoś przeszkadzało, ale stać ją na samodzielne zapłacenie za szarlotkę i herbatę. Niby to mamy równouprawnienie,a nie we wszystkich kwestiach. Wstaje. - Niestety muszę wracać na oddział - - Rozumiem - Podchodzi do kontuaru z pieniędzmi i kładzie je na blacie. - Ale ja bym zapłacił - - Zarabiam na tyle dużo, że nie ma takiej potrzeby! - to ostatnie już Agata krzyknęła w biegu. ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Jest wieczór. Agata i Wiki siedzą w hotelu rezydentów i popijają piwo. Jest fajna, przyjacielska atmosfera mimo, że są tylko dwie przyjaciółki. Reszta w pracy. - Agatka. Ja się muszę ciebie o to zapytać, bo nie wytrzymam. Kto? - - Co kto? - - Albo inaczej: W kim? - - Mów jaśniej Consalida! - - W kim się zadurzyłaś? - Agata patrzy na Wiki jak na wariatkę - Agata nie oszukasz mnie. Widzę jak się zachowujesz - - W takim razie zakup sobie okulary - Agata za te słowa dostała poduchą - Teraz to nic ci nie powiem - - Och Agatka - Wiktoria robi słodkie oczka - Ale ja sama nie wiem - wyznaje Agata - Kto? - - Marek, ten nowy kardiochirurg. - Powrót do góry HaveDreamSite AdminDołączył: 29 Lis 2017Posty: 1656Skąd: Poznań Wysłany: Wto Gru 05, 2017 4:44 pm Temat postu: Agata siedzi w lekarskim i pije kawę. To już piąta kawa tego dnia, ale nie obchodzi jej to. Oczywiście pacjentom powiedziała by, że nie wolno pić takiej ilości kawy w ciągu jednego dnia, ale ona to co innego. Co jej może się niby stać? Myśli o tym co wczoraj miało miejsce w bufecie. Czy temu uczuciu można dać szansę? Ona i Marek. Nie. To niepoważne. Nie może zaryzykować. Nie po tym jak ją potraktował Paweł. Wciąż pamięta ból i zmartwione twarze chcących jej pomóc przyjaciół. W tej chwili wchodzi Marek i mówi: - Wczoraj w bufecie było miło. Dasz się dziś zaprosić do restauracji? - - Między nami nic nie będzie! Nigdy! - Agata krzyczy, płacze i wybiega. Powrót do góry HaveDreamSite AdminDołączył: 29 Lis 2017Posty: 1656Skąd: Poznań Wysłany: Wto Gru 05, 2017 4:45 pm Temat postu: Agata podnosi ciężkie powieki. Jej skroń przeszywa pulsujący ból. Nie czuje się najlepiej, jest cała rozpalona. Kicha. Chce iść do łazienki, ale nie ma na to siły. Czuje się bardzo słaba. Leży. Po dłuższej chwili do jej pokoju wchodzi Przemek. - Co z tobą? Już późno - mówi chłopak - Nie czuje się najlepiej - Dopiero teraz Przemek zauważa, że internistka jest cała blada. Dotyka ręką jej czoła. - Jesteś cała blada. Powiem w pracy, że dziś cię nie będzie i poproszę Latoszka, żeby przyszedł i cię zbadał. - - Nie ma takiej potrzeby. Jedna gorąca herbata postawi mnie na nogi. - Agata te słowa mówi bez przekonania - Zrobię ci tą herbatę, ale i tak nie ruszasz się dziś z tego łóżka. Mówię to jako lekarz - - Dobrze panie doktorze - ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Agata leży w łóżku. Jest słaba, ale jako, że zażyła już pierwszą dawkę środków jaki przepisał jej Latoszek czuje się lepiej niż rano. Gorąca herbata i odpoczynek też już trochę pomogły, mimo to lekarka ma trzy tygodnie na dochodzenie do siebie. Za te trzy tygodni będzie musiała wrócić do szpitala. Zastanawia się jak spędzi tyle czasu. Kocha to co robi. Kocha leczyć. Słyszy, że ktoś wchodzi do hotelu i zastanawia się kto to może być. Jej przyjaciele powinni być teraz pracy. Może któreś niepotrzebnie przyszło się nią opiekować. Niepotrzebnie, ale w stylu jej przyjaciół. Ona sama świetnie sobie dałaby radę jak zawsze. Nie zgadła, a osoba jaką zobaczyła w drzwiach ją zaskoczyła. Stał tam...Marek! - Po co przyszłeś? Jak weszłeś?! - - Chyba trochę zapomnieli zamknąć - - Po co przyszedłeś? - - Zobaczyć co z tobą - - Nic. W porządku, żyje - - Agata dlaczego mnie odtrącasz - - Niedawno ktoś mnie bardzo skrzywdził. Najgorsze, że zrobił to z miłości. Boję się. - Agata płacze Marek ją przytula, a ona mówi: - Spróbujemy - Powrót do góry HaveDreamSite AdminDołączył: 29 Lis 2017Posty: 1656Skąd: Poznań Wysłany: Wto Gru 05, 2017 4:45 pm Temat postu: Agata jest zdrowa i szczęśliwa. Marek nie okazał się dupkiem, ale Paweł też na początku był całkiem w porządku. Nie! Musze przestać tak myśleć! Nie każdy jest taki jak Paweł, ale jaką mogę mieć pewność... Nie mogę mieć żadnej pewności muszę mu zaufać. Odkąd się zdecydowała jest często niepewna. Z jednej strony czuje przy nim motyle w brzuchu, ale z drugiej. Czy dobrze wybrała? Te myśli ją natrętnie nachodziły od tamtego czasu. Czy nie zasługuje na beztroskie szczęście? Pyta sama siebie. Robi się dziwnie smutna. - Muszę cię prosić o konsultację na izbie - Agata nawet nie zauważyła jak do lekarskiego wchodzi Borys - Jasne, już idę - internistka wychodzi ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Marek opuszcza szpital. Jest środek nocy,przed chwilą skończył operować. chce podejść do swojego samochodu, jednak szybciej podbiega do niego młody mężczyzna w kapturze. - Czego chcesz? - - Grzeczniej! Masz mi dać kopię karty Przemka Kokalskiego. Inaczej twoja ukochana blondi dowie się o twoich sprawach z jej dawnym mężusiem - Pawełkiem. I chyba się to jej nie spodoba - - Po co ci ta karta? - - Nie twój zawszony interes. - - Ok przyniosę - Marek się boi o swój związek. Gdyby wyszło to co robił z Pawłem. To częściowo przez tamte sprawy Paweł nie mógł się rozwieść nim był z Agatą. Nie mogę o tym myśleć! - mówi sobie ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Agata wchodzi do mieszkania Marka. Ten ją zaprasza do środka, daje jej kwiaty i siadają do stołu na którym jest pieczony łosoś i czerwone wino. Marek nalewa wino do kieliszków,zaczynają jeść. - Sam gotowałeś? - - Tak. Chyba się nie otrujesz - - Żartujesz?! To jest pyszne. - - Cieszę się, że ci smakuje kochanie - - Nie miałam bladego pojęcia, że taki z ciebie cholernie dobry kucharz - - Wielu rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz - - Jakich na przykład? - - Nieważne. - Gdy skończyli jeść podnieśli kieliszki i powiedzieli zgodnie: - Za nas! - stuknęli się kieliszkami. - Co teraz? - pyta kardiochirurg - Teraz milutko spędzimy czas - odpowiada Agata z bananem na twarzy i zaczyna go całować, a on całuje ją. Pocałunki są bardzo namiętne. Opadają na łóżko. Całują się. On jak dziki zrywa z niej ubranie i sam się rozbiera. Atakuje jej szyje i zostawia na niej ślad. Pieści jej piersi i zatacza delikatnie swoimi dużymi palcami wokół sutków. Nie wytrzymują,podniecenie jest wielkie. Stają się jednym ciałem, a dalsza część tej nocy jest równie upojna. Nie obywa się bez jęków i krzyków rozkoszy. Powrót do góry HaveDreamSite AdminDołączył: 29 Lis 2017Posty: 1656Skąd: Poznań Wysłany: Wto Gru 05, 2017 4:45 pm Temat postu: Agata jest zdrowa i szczęśliwa. Marek nie okazał się dupkiem, ale Paweł też na początku był całkiem w porządku. Nie! Musze przestać tak myśleć! Nie każdy jest taki jak Paweł, ale jaką mogę mieć pewność... Nie mogę mieć żadnej pewności muszę mu zaufać. Odkąd się zdecydowała jest często niepewna. Z jednej strony czuje przy nim motyle w brzuchu, ale z drugiej. Czy dobrze wybrała? Te myśli ją natrętnie nachodziły od tamtego czasu. Czy nie zasługuje na beztroskie szczęście? Pyta sama siebie. Robi się dziwnie smutna. - Muszę cię prosić o konsultację na izbie - Agata nawet nie zauważyła jak do lekarskiego wchodzi Borys - Jasne, już idę - internistka wychodzi ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Marek opuszcza szpital. Jest środek nocy,przed chwilą skończył operować. chce podejść do swojego samochodu, jednak szybciej podbiega do niego młody mężczyzna w kapturze. - Czego chcesz? - - Grzeczniej! Masz mi dać kopię karty Przemka Kokalskiego. Inaczej twoja ukochana blondi dowie się o twoich sprawach z jej dawnym mężusiem - Pawełkiem. I chyba się to jej nie spodoba - - Po co ci ta karta? - - Nie twój zawszony interes. - - Ok przyniosę - Marek się boi o swój związek. Gdyby wyszło to co robił z Pawłem. To częściowo przez tamte sprawy Paweł nie mógł się rozwieść nim był z Agatą. Nie mogę o tym myśleć! - mówi sobie ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Agata wchodzi do mieszkania Marka. Ten ją zaprasza do środka, daje jej kwiaty i siadają do stołu na którym jest pieczony łosoś i czerwone wino. Marek nalewa wino do kieliszków,zaczynają jeść. - Sam gotowałeś? - - Tak. Chyba się nie otrujesz - - Żartujesz?! To jest pyszne. - - Cieszę się, że ci smakuje kochanie - - Nie miałam bladego pojęcia, że taki z ciebie cholernie dobry kucharz - - Wielu rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz - - Jakich na przykład? - - Nieważne. - Gdy skończyli jeść podnieśli kieliszki i powiedzieli zgodnie: - Za nas! - stuknęli się kieliszkami. - Co teraz? - pyta kardiochirurg - Teraz milutko spędzimy czas - odpowiada Agata z bananem na twarzy i zaczyna go całować, a on całuje ją. Pocałunki są bardzo namiętne. Opadają na łóżko. Całują się. On jak dziki zrywa z niej ubranie i sam się rozbiera. Atakuje jej szyje i zostawia na niej ślad. Pieści jej piersi i zatacza delikatnie swoimi dużymi palcami wokół sutków. Nie wytrzymują,podniecenie jest wielkie. Stają się jednym ciałem, a dalsza część tej nocy jest równie upojna. Nie obywa się bez jęków i krzyków rozkoszy. Powrót do góry HaveDreamSite AdminDołączył: 29 Lis 2017Posty: 1656Skąd: Poznań Wysłany: Wto Gru 05, 2017 4:45 pm Temat postu: Agata siedzi w pokoju lekarskim i myśli o pacjencie jakiego przed godziną przyjęła na oddział. Objawy wydają się nietypowe. Może wyniki tomografii, toksykologii i EKG dadzą jakiś jaśniejszy obraz. W tej chwili wchodzi Marek - Hej - całuje blondynkę na powitanie - Hej. My chyba nie możemy pracować razem - - Dlaczego? - - Za bardzo mnie rozpraszasz. I to zawsze wtedy gdy rozmyślam o trudnych przypadkach medycznych muszę te rozmyślania przerywać bo rozmyślać mi nie daje pewien przystojniak który właśnie wtedy zwykle znajduje się w pobliżu - A co ja mam powiedzieć o tym jak rozprasza mnie pewna urocza blondi z interny? - - Ja? Rozpraszam? Niee - Agata się uwodzicielsko uśmiecha - Oj, ropzraszasz i to bardzo. Nie wiesz gdzie znajdę Gawryłę? Pacjenta muszę skonsultować dla pewności. - - Niestety nie - Agata bezradnie rozkłada ręce - To idę szukać. Baj. - Marek wychodzi. Na korytarzu odbiera telefon z którego dowiaduje się, że za tydzień będzie mógł odwiedzić Pawła. Ta pani mecenas to umie wszystko szybko załatwić. ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Minął tydzień. Mała sala i stolik, jedno zakratowane okno,przy zakratowanych drzwiach strażnik. Paweł i Marek siedzą naprzeciw siebie. - Chudy wrócił. Straszy mnie, że powie Agacie o,o tym co nas, co kiedyś zrobiliśmy razem. Szantażuje mnie i każe mi fałszować dla niego dokumentację medyczną. - Marek spogląda nerwowo na strażnika - Jesteś teraz z Agatą? - - Raz mi opowiadała jak się zachowałeś i pokazała twoje zdjęcie. Wtedy wiedziałem o was i o tym co zrobiłeś pod koniec tego małżeństwa i mam ochotę dać ci w pysk stary. - - Po co przyszłeś? - - Co ja mam teraz robić? - Marek mówi to bardzo nerwowo - Agata łatwo ufa,nie podejrzewa kłamstw. Chcę by była szczęśliwa, a ze mną już na bank nie będzie więc radzę ci powiedz jej szczerze o tym co było. - - Dzięki - Marek wychodzi Powrót do góry HaveDreamSite AdminDołączył: 29 Lis 2017Posty: 1656Skąd: Poznań Wysłany: Wto Gru 05, 2017 4:46 pm Temat postu: Wieczór. Zapowiada się kolejna upojna noc. Marek zaprosił Agatę do siebie. Ona jest przed blokiem. Pokonuje schody i puka do drzwi. On otwiera, daje jej kwiaty. Ona wchodzi, odstawia kwiaty i całują się na powitanie. Dziewczyna zdejmuje buty i wchodzi do salonu, a kardiolog za nią. W pokoju widzi stół z białym obrusem, kieliszkami, winem, świecami i spaghetii na środku. Marek zapala świece i nalewa do kieliszków białego wina. - Proponuje wzniesienie toastu za nas - mówi - Za nas - stukają się kieliszkami - Agatko muszę ci coś opowiedzieć - twarz kardiochirurga robi się ponura - Słucham - - To było pod koniec studiów. Przyjaźniłem się wtedy z twoim jeszcze mężem, czyli z Pawłem. - - Nigdy mi nie mówiłeś - - Jakoś tak wyszło. Nie przerywaj kotku, proszę cię daj mi dokończyć - - Żyliśmy wtedy we Wrocławiu. Nasz kolega, Michał zawsze wydawał się troszkę dziwny. Wtedy okazało się, że cierpiał on na chorobę psychiczną. Otóż jego ówczesna dziewczyna była w ciąży. Zmarła w wyniku jakichś komplikacji porodowych. Był to błąd ginekologa, jednak skorumpowany sąd uniewinnił lekarza. Dziecko przeżyło. Gdy doktor Saks został uniewiniony Michał wpadł w szał. Wziął swojego syna na którym jak dotąd nieźle się opiekował na ręce i podszedł, do Marii, mojej dziewczyny z tamtych czasów z nożem. Niedługo potem ja i Paweł, którego Maria była przyjaciółką wróciliśmy. Przeraziliśmy się. On groził, że zabije nas jak my nie zabijemy jego i jego syna. Chcieliśmy wzywać pomoc psychiatryczną, rozmawiać. Gdy zbliżaliśmy się do telefonu lub próbowaliśmy rozmawiać on podsuwał Marii bardziej nóż do gardła. Bezsilni go zabiliśmy. Sąd uznał, żeśmy działali w obronie koniecznej i nas uniewinnił. Mówię ci to bo niedawno byłem szantażowany. Widzisz po tym wszystkim wygadałem się koledze. On niestety potem wstąpił do mafii i groził, że powie ci to bez obiektywizmu jeżeli nie skopiuje dla niego karty jednego z pacjentów leśnogórskiego szpitala - Agata jest w jak czego, ale takiej historii się nie spodziewała. Po jakimś czasie mówi: - Nie mogliście udać, że go zabijacie, a potem mu pomóc. Ty jesteś lekarzem! - Ma łzy w oczach, nie wie co myśleć - Nie myśleliśmy racjonalnie - Marka to tez przeraża i przytłacza. To wracanie do tamtych chwil. Agata się zastanawia. Po chwili przytula chłopaka. - Dziękuję, że mi o tym opowiedziałeś, wiem ile musiało cię to kosztować. Lekarz płacze ze szczęścia. Powrót do góry HaveDreamSite AdminDołączył: 29 Lis 2017Posty: 1656Skąd: Poznań Wysłany: Wto Gru 05, 2017 4:46 pm Temat postu: Agata ma dyżur na oddziale. Jest on raczej spokojny. Lekarka postanawia iść na kawę do bufetu. Jest on prawie pusty. Internistka zamawia kawę i siada przy wolnym stoliku. Po chwili pani Maria przynosi jej kawę do stolika. Lekarka pije powoli, nie śpieszy się. Do bufetu wchodzi Marek. Zamawia kawę i podchodzi do stolika Agaty, całuje ją i siada obok chwili i on dostaje kawę. - Jak mija dyżur? - pyta kardiochirurg - Spokojnie i nudno - - Tak? Na chirurgii aż za dużo adrenaliny. - - Zazdroszczę. Ponieważ nie ma co robić Latoszek kazał mi wypełniać dokumenty - Agata krzywi się na samą myśl - Ale jakby coś się działo i byście potrzebowali chirurga od razu wołaj mnie. Będę wtedy miał podwójną satysfakcję. Raz, że pomogę pacjentowi, dwa, ze zobaczę ciebie - Marek się uśmiecha - Sama chciałabym żeby coś się działo nie życząc nikomu źle oczywiście, ale chciałam być lekarzem, a nie wypełniającą papiery urzędniczką - - Rozumiem. Sam dość często się nudzę w pracy. - - Może byś mi tą nudę wynagrodził po pracy? - - Bardzo chętnie. Wieczorem u mnie? - - Ok - Do bufetu wbiega pielęgniarka Iza i podbiega do stolika Agaty i Marka. - Panie doktorze ten z piątki ma wysoką gorączkę i skarży się na bóle brzucha - - Idę - Marek wstaje, szybko zostawia pieniądze na stoliku i wybiega - - Już miałam nadzieję, że siostra mnie wezwie - mówi Agata lekko zawiedzionym głosem ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Agata wchodzi do lekarskiego. Jest tam Latoszek i młody blondyn o bladej twarzy. Ma on na sobie skórzaną marynarkę i jeansy. - To będzie nowy rezydent oddziału internistycznego. Proszę go oprowadzić - mówi Latoszek i Agata z mężczyzną wychodzą Na korytarzu Agata wyciąga rękę i się wita, oraz przedstawia. Mężczyzna jej odpowiada: - Albo będziesz ze mną, albo przeciwko mnie laluniu. Zamierzam jak najszybciej zaliczyć wszystkie zabiegi tej ******* rezydentury - tak zapowiedziała się ostra walka dwóch młodych lekarzy z oddziału internistycznego - I jest Wojtek - Powrót do góry HaveDreamSite AdminDołączył: 29 Lis 2017Posty: 1656Skąd: Poznań Wysłany: Wto Gru 05, 2017 4:46 pm Temat postu: Agata puka do drzwi. Po chwili Marek je otwiera. Zakochani się całują. Agata wchodzi, zdejmuje płaszcz i buty, a te ostatnie ze złością je rzuca. - Coś się stało? - pyta Marek - Kłopoty w pracy - - Chodź do kuchni, zaparzę ci melissy i dam szprotki, a ty mi wszystko opowiesz. - Idą do kuchni, a Marek wstawia wodę na herbatę i daje Agacie szprotek w pomidorach. Siadają przy stole ze szklanym blatem, za nimi są dwie szafki, kuchenka elektryczna, zlew, zmywarka i mikrofala, te ostatnie rzeczy na blacie. - Co się stało kotku? - - Na internie jest nowy rezydent. Latoszek kazał mi go oprowadzać po szpitalu. Rozmowa jaką odbyliśmy podczas tej małej "wycieczki" nie była za przyjemna. Mówił, że mam być z nim bo inaczej będę przeciw niemu, a wtedy pożałuję. Ogólnie ciągle podkreślał, że jest ode mnie lepszy. - - Skąd on może cię znać - - Pierwszy raz go na oczy widziałam - - Właśnie! Agata byle jaki dupek nie może sprawić, że stracisz wiarę we własne siły! Jesteś świetna i tego się trzymajmy - - Miło, że chociaż ty we mnie wierzysz, ale po za tym straciłam pacjenta i... - - Takie rzeczy się zdarzają. Przytulic cię? - - Przytul - - Zrobię to z rozkoszą - mówi Marek i para się tuli. Marek zalewa herbatę, słodzi ją, miesza i daje Agacie. Ta pije kilka podchodzi do niej od tyłu i zaczyna jej masować ramiona. - Jesteś taki kochany - Agata nagle wstaje i zaczyna go całować, a on ją. Teraz ważny jest tylko rytm ich języków. Kawałek idą cały czas się całują. Potem on ją bierze na ręce i zanosi do sypialni na swoje wielkie łóżko. Pomaga jej zdjąć bluzkę, sam też zdejmuje swoją bluzę i koszulkę. Rzucają swoje ciuchy w kąt. Ona odpina mu guzik od rozporka, on szybko ściąga swoje spodnie, potem ona swoje. Spodnie też lądują w kącie. On atakuje jej szyję, potem ściąga stanik i różowe koronkowe majtki. Ona masuje mu klatkę piersiową, on całuje jej kształtne usta. Zaczyna pieścić i całować jej piersi. Schodzi niżej. Wraca do góry. W końcu całuje jej nóżki i ponownie pochwę. Masuje jej tyłek, a piękne,nagie ciało dziewczyny coraz bardziej go podnieca. W końcu dochodzi do tego cudownego dla obojga momentu - stają się jednością. Ona wydaje z siebie krzyki i jęki rokoszy. Ona robi mu loda, a potem zaczyna lizać jego pałkę Powrót do góry HaveDreamSite AdminDołączył: 29 Lis 2017Posty: 1656Skąd: Poznań Wysłany: Wto Gru 05, 2017 4:46 pm Temat postu: Nudny dyżur na izbie - masowe wypisywanie recept, kilku pacjentów skierowanych an oddział, kilku oddanych w ręce chirurgów. Agata chwilę temu wysłała jedną z pacjentek na oddział. Ku jej zdziwieniu na izbę wchodzi Wojtek Koras - rezydent z którym Agata tak niedawno odbyła nieprzyjemną rozmowę o której opowiedziała potem Markowi. - Co ty tu robisz? - - Latoszek kazał mi przyjść. Mam się od ciebie uczyć i ci pomagać - - Ok. Siostro proszę poprosić kolejnego pacjenta - mówi Agata która nie jest zbyt zachwycona perspektywą współpracy z tą osobą - Dopiero zaczynasz rezydenturę więc jak się domyślam nie możesz jeszcze sam badać pacjentów? - - Niestety nie - warczy Wojtek. Na izbę wchodzi około 30 letnia kobieta. - Proszę usiąść - mówi Agata i wskazuje kozetkę, na której pacjentka siada. - Pani doktor, b... - zaczyna pacjentka - A ja to jestem niewidzialny, tak? - pyta Wojtek, a pacjentka trochę się boi. - Mogę cię prosić na bok? - mówi Agata - Oczywiście, ale szybko pacjentka czeka - mówi Wojtek i odchodzi z blondyna kawałek. Pacjentka raz po raz spogląda nieufnie w stronę dwójki lekarzy. - Co ty do cholery wyrabiasz? Ludzie na ogół boją się szpitala i to nie jest miejsce na prezentowanie swojej chorej dumy. Takie teksty jeszcze bardziej stresują pacjentów i sprawiają, że są oni wobec nas nieufni - szepcze wkurzona na maksa internistka. - Nie bądź taka mądra - lekarze ponownie podchodzą do kobiety - Przepraszamy i słuchamy - mówi dawna żona Pawła - Od jakichś dwóch tygodni mam bóle brzucha. Dotąd leki jakie mogłam kupić bez recepty w sklepie czy aptece wystarczały. Jednak dziś rano zwijałam się z bólu i przez godzinę nic nie pomagało. - - Dobrze zbadam panią - mówi jednocześnie duet lekarzy - Koleżanka to zrobi - mówi "niefajnym" tonem Wojtek i Agata osłuchuje pacjentkę, - Teraz proszę usiąść, osłuchamy plecy. - Nic podejrzanego nie słyszę - mówi dziewczyna - Może głucha jesteś - odpowiada mężczyzna - Siostro! Robimy USG, badanie krwi, CTG, tomografię głowy, i zostawiamy panią na obserwacji. - mówi blondynka - I proszę poprosić pacjentów, żeby jeszcze chwilkę zaczekali. - - Czemu mają czekać? - pyta Wojciech - Bo ja tak mówię - Agata nie wytrzymuje i wrzeszczy. Na izbę wbiega Nina i pyta - Agata co się stało? - - Nieważne. Trochę z nowym kolegom nie umiem współpracować. - zdezorientowana Nina wychodzi - Agatka zaszywałam łuk brwiowy, ciszej - upomina ją Wiki z prawego parawanu. Młoda internistka dzwoni do Latoszka który po chwili jest na izbie. - Na oddziale jest jeszcze docent Orlicka, prawda - pyta ukochana Marka - Tak - mówi Latoszek - Świetnie więc mnie na chwilę zastąp bo muszę się uspokoić - blondyna wychodzi Powrót do góry Wyświetl posty z ostatnich: Forum Strona Główna -> Stare opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Strona 1 z 1 Skocz do: Nie możesz pisać nowych tematówNie możesz odpowiadać w tematachNie możesz zmieniać swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz głosować w ankietachNie możesz dołączać plików na tym forumMożesz ściągać pliki na tym forum Załóż bezpłatnie forum phpbb2 lub phpbb3 na kolekcja sukienek na wesele od sklep z kosmetykami dla mężczyzn - stylizacje od Avomoda na 2022 Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
opowiadania o uli i marku